Między dwoma światami

Autorka: Nell Łach

Ostatnio usłyszałam zdanie, które dało mi do myślenia: „Einmal Ausländer, überall Ausländer” – czyli „Raz cudzoziemiec, wszędzie cudzoziemiec”.

Jako dziecko, kiedy ludzie mnie pytali, śmiało mówiłam, że jestem Polką. Bo po prostu tak się czułam. Z wiekiem zrozumiałam, że lepiej tego nie mówić, bo jakimś cudem za każdym razem to powód do dyskusji. Dla wielu ludzi, zarówno obcych, jak i członków rodziny, moje pochodzenie i narodowość są zaproszeniem do debaty.

W Niemczech nie czuję się do końca Niemką. Szczególnie kiedy spędzam czas z Niemcami, widzę różnice w wychowaniu, w kulturze, w języku i w innych aspektach. Ale jednocześnie nie potrafię czuć się w pełni Polką w Polsce. W domu wychowałam się jak w typowej polskiej rodzinie, ale mimo to różnię się od Polaków w Polsce. Nie chodziłam tam do szkoły i nie spędziłam tam mojego życia.

Wśród Niemców czuję się głupio, bo czasem brakuje mi słów albo mylę przysłowia. Wsród Polaków czuję się głupio, bo popełniam błędy, a przez akcent od razu dostaję pieczątkę „Niemka“.

Dwa lata temu byłam z przyjaciółmi w barze w Warszawie. Podeszli do nas chłopaki i zaczęliśmy rozmawiać – oczywiście po polsku. Spytali, skąd jesteśmy; odpowiedziałam, że przejechaliśmy z Berlina. Opowiadałam o Wrocławiu, że moja rodzina tam mieszka. Pytają, z jakiej dzielnicy pochodzę, odpowiadam, że urodziłam się w Berlinie. I nagle — wielka zmiana nastroju: ”A co ty, jesteś Niemką! Nie Polką!”. Nie miałam ochoty dyskutować. Męczy mnie to. 10 sekund wcześniej nazywali mnie Polką, traktowali mnie jak Polkę i mówili mojemu chłopakowi, że ma fajną polską dziewczynę. Gdy dowiedzieli się, że urodziłam się w Berlinie, rozmowa całkiem się zmieniła.

Wiosną odwiedziłam rodzinę w Polsce. Moja ciocia pyta, czemu tak chętnie jeżdżę do Polski i interesuję się tak mocno tym krajem jako Niemka. Dla mnie to pytanie, którego w ogóle nie mogłam zrozumieć — przecież to pierwszy język, w którym mówiłam, i jedyna kultura, którą naprawdę znam. Przecież jesteśmy rodziną, mamy tę samą krew, tych samych przodków. Na to inna ciocia odpowiada „Ale ona jest Polką“. A ja nie mam siły brać udział w tej rozmowie. Nie mam ochoty się tłumaczyć.

W zeszłym roku spędziliśmy wigilię u mojej rodziny, a pierwszy dzień świąt u rodziny mojego chłopaka. On pochodzi z rodziny niemieckiej. Na kuchence gotuje się Sauerbraten. Szok — jego mama wrzuca piernik do sosu. Dla mnie trudno zrozumieć, czemu wrzuca słodkie ciastka do garnka, a oni się dziwią, że tego nie znam: „Tak się gotuje tradycyjny Sauerbraten, jak to możliwe, że nie znasz Sauerbraten?“. Nigdy wcześniej nie widziałam tej potrawy. Cały swiąteczny stół był mi obcy. Nie znałam żadnych tych tradycji — po 20 lat w Niemczech pierwszy raz w życiu spędziłam tradycyjne niemieckie święta. Jak mam się czuć Niemką, skoro przy tym stole, przy niemieckiej rodzinie, czułam się tak obco?

Życzę sobie, aby moja narodowość, pochodzenie i tożsamość nie były tematem dyskusji dla osób, które nie wiedzą, jak to jest być imigrantem pierwszego pokolenia. Tożsamość jest bardzo skomplikowanym tematem dla wielu osób z „tłem migracyjnym“. Chciałabym, aby ludzie przestali nas kwestionować i zamiast tego szanowali nasze doświadczenia.

  • Nell o sobie: Urodziłam się w Berlinie jako dziecko dwojga Polaków, dlatego polska kultura i język są ważną częścią mojej tożsamości. Obecnie studiuję filologię polską i rosyjską, ponieważ fascynują mnie języki słowiańskie. Nauka języków obcych to moja pasja.
5. März 2025 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2024/25 r.

Schreiben Sie einen Kommentar

(erforderlich)