Polska nad Sprewą

Niemiecko-polskie media mniejszości 

Autorka: Sara

Gdy istnieje norma, istnieją zawsze grupy, które odróżniają się od tej normy. Tak też, kiedy przyjrzymy się ludności jednego kraju, składa się ona z większości i z jednej lub więcej grup mniejszości. Jako mniejszość określa się procentualnie mniejszą część ludności, która się odróżnia przez cechy osobiste lub kulturowe.

Często takie mniejszości tworzą bliską wspólnotę między sobą i nowe przekazy medialne, których treść kieruje się szczególnie do członków tych mniejszości.

Następnie przedstawię dwa takie niemiecko-polskie media dla mniejszości niemieckiej:

„Wochenblatt“ To jest gazeta śląska, która debiutowała w roku 1990 i do dziś działa. Ta gazeta była w roku powstania pierwszym medium dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Zawiera ona jednojęzyczne artykuły po niemiecku lub po polsku, ale także dużo artykułów w formacie dwujęzycznym.

„Mittendrin“ To nazwa radia internetowego pod kierownictwem polsko-niemieckiego zespołu redakcyjnego  w Raciborzu na Górnym Śląsku. Ta stacja radiowa się 06.01.2006. Od tego czasu działa dla mniejszości niemieckiej jako portal informacyjny i kawałek ojczyzny z niemiecką muzyką.

Następnie przedstawię jeszcze dwa magazyny które mają  jako temat język polski i są pisane dwujęzycznie:

„Dialog“ Ten dwujęzyczny magazyn ukazał się po raz pierwszy w roku 1987; od tego czasu zespół redakcyjny z siedzibą w Berlinie zajmuje się takimi tematami jak rozwój niemiecko-polskiej społeczności i kultury polskiej. Magazyn  jest wydawany kwartalnie, to znaczy co trzy miesiące, można go kupić w Niemczech, ale także w Polsce.

„Polonus“ Tak się nazywa młody dwujęzyczny magazyn z siedzibą w Ostriz,  który po raz pierwszy ukazał się w roku 2020 i jest wydawany półrocznie w nakładzie 1000 egzemplarzy. Głównym tematem tego magazynu jest język polski.

6. Februar 2025 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Melancholia i prawa obywatelskie

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

Kino Krokodil w dzielnicy Prenzlauer Berg to kawałek Europy Środkowo-Wschodniej w Berlinie. Programowane tutaj są przede wszystkim filmy w językach słowiańskich z napisami. Wejście kina to mała przestrzeń wystawiennicza. Widać czarnego krokodyla na suficie, starą kabinę kinooperatora pełną radzieckich pamiątek i instalację artystyczną w formie ołtarzu dla Siergieja Paradżanova, legendarnego ormiańskiego reżysera urodzonego w Gruzji, którego filmy wciąż są dobrym przekładem poezji wizualnej.

W listopadzie szedłem do tego kina na film fabularny Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englera, Kobieta z…, polsko-szwedzką produkcję prezentowaną na Festiwalu Wenecji w 2023 roku. Film ten jest kroniką pięćdziesięciu lat z życia Andrzeja Wesołego, który stał się Anielą. Czasownik „stać się” jest jednak niepoprawny. W rzeczywistości tematem jest trwająca całe życie walka o bycie sobą, mimo oporu społeczeństwa i systemu politycznego. Aniela, mieszkająca w małym miasteczku (film nakręcono w Kłodzku), urodziła się w niewłaściwym ciele.

Jej osobista podróż rozgrywa się na tle zmieniającej się Polski, od ery Solidarności do turbokapitalizmu III Rzeczypospolitej. Aniela staje się coraz bardziej sobą, ale rzadko jest wesoła. Dominujący smutek – z kilkoma wyjątkami – jest moim zdaniem głównym problemem Kobiety z…, stylistycznie odmiennej od takich filmów jak Ciało (2015) czy Twarz (2017), które opowiadają o Polsce z mieszanką humoru i groteski. Film jest sabotowany przez stałe poczucie porażki.

Reżyserka uwielbia tematy, które w Polsce są kontrowersyjne. W imię… (2013) opowiada o homoseksualności w kościele, Twarz o pierwszym transplantacji twarzy na świecie, w cieniu ogromnego Chrystusa Świebodzińskiego. Narracja Kobiety z… dotyczy też sztucznych twarzy, w tym przypadku męskiej tożsamości płciowej Anieli, granej najpierw przez Mateusza Więcławka a następnie przez Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik. Rolę jej żony Izy odgrywają Bogumiła Bajo (młoda Iza) i Joanna Kulig (dorosła). Miłość Aniely i Izy to serce filmu.Kobieta z… często wygląda na dzieło zrobione dla rynku międzynarodowego, w takim sensie, że historia jest zbyt skonstruowana, przykładowa. Brakuje jej magicznego, niesamowitego elementu innych filmów Szumowskiej i Englerta, ostatnio Śniegu już nigdy nie będzie (2020). Trochę więcej wizualnej poezji dobrze zrobiłoby temu bardzo realistycznemu filmowi, który próbuje odróżnić się od dokumentów Trans-misja (2008) Julie Land i Justyny Struzik oraz Trans-akcja (2010) Sławomira Grünberga i Katki Reszke. Kobieta z… jest jednak ważnym i odważnym świadectwem, potępiającym poważną próżnię legislacyjną w Polsce.

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.
3. Februar 2025 | Veröffentlicht von Jan Conrad | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2024/25 r.

Charakteryzator (wywiad z bratem)

Autor: Maks Kowalska

Berlin jest miastem położonym blisko granicy z Polską, co oznacza, że wielu Polaków przyjeżdża tutaj do pracy. Dzięki dobrym połączeniom, jak pociąg albo flixbus, dojazd z Polski do Berlina jest szybki i łatwy, a zarobki w Niemczech są na ogół wyższe, nie jest więc trudno zrozumieć, dlaczego wielu ludzi szuka najróżniejszej pracy po tej stronie granicy. Udało mi się umówić z moim bratem Kornelem, jednym z Polaków pracujących czasem w Berlinie, i przeprowadzić wywiad z nim o jego pracy.

Jaki charakter jest potrzebny żeby zostać charakteryzatorem? – Wywiad z Kornelem Kowalskim

P: Na czym polega twój zawód?

O: Pracuję jako charakteryzator, co się nazywa po angielsku „Make-up artist”, a po niemiecku „Maskenbildner”. Zazwyczaj pracuję na planach filmowych albo na planach serialu, ale zdarza mi się też pracować bardziej komercyjnie np. na planach reklamowych. Krótko mówiąc, polega to na tym, że na początku wymyślam, jak ma wyglądać dana postać w filmie, i przenoszę ten obraz na osobę.

P: Powiedziałeś, że pracujesz dużo na planach zdjęciowych?

O: Tak, pracuję tylko na planach zdjęciowych, nie maluję indywidualnych osób jak na przykład na śluby czy imprezy okolicznościowe. Charakteryzacja jest moją główną pracą, co jest trochę inne niż taki typowy makijażysta, ale w sumie nie różni się to jakoś znacznie.

P: A czy często wyjeżdżasz za granicę do pracy?

O: Najczęściej pracuję chyba w Warszawie, ale zdarzyło mi się wyjeżdżać również do pracy, na przykład do Berlina lub w okolice Berlina, czy też w inne części Polski i inne miejsca za granicą. W Berlinie pracowałem jednak najczęściej, jeśli chodzi o zagranicę.

P: Czy podróże służbowe miały jakiś wpływ na twój wybór pracy?

O: Nie, kompletnie nie! W ogóle nie wiedziałem, że będę się tym zajmować, to że doszło do tego, jest dla mnie niespodziewanym wydarzeniem w moim życiu. Kompletnie nie wiedziałem, jak będzie wyglądać ta praca i czym dokładnie będę się zajmować. Dowiedziałem się dopiero z biegiem lat, nabierając doświadczenia. Nie spodziewałem się, że będę tak często wyjeżdżać.

P: A jak do tego doszło, że pracujesz akurat w Niemczech?

O: To było tak, że niemiecka produkcja postanowiła nakręcić film w Warszawie, natomiast przez cały czas udawaliśmy, że akcja toczy się w stolicy Niemiec. W tym przypadku było tak, że niektóre ze scen musiały być kręcone w charakterystycznych miejscach w Berlinie, więc przyjechaliśmy tu na kilka tygodni dokończyć plan zdjęciowy. Po tym planie propozycji pracy w Niemczech zaczęło być trochę więcej i tak właśnie się tu znalazłem.

P: Czy język niemiecki sprawia ci problem, kiedy tu pracujesz?

O: Zazwyczaj nie rozmawiam po niemiecku z ludźmi, raczej posługuję się językiem angielskim. Natomiast zdarzają się sytuacje, że osoby nie mówią po angielsku, głównie statyści, wtedy muszę trochę wplatać niemiecki, ale to są jakieś bardzo proste rzeczy. Rozumiem dużo niemieckiego i też dużo nauczyłem się pracując tutaj, ale nigdy też nie czułem, że jest to bardzo konieczne, żeby mówić w tym języku albo że jest to ode mnie wymagane w tej branży. Wszyscy wiedzieli, że jestem z Polski i też komunikacja w języku angielskim jest dla mnie bardziej komfortowa i szybsza.

P: Czy są różnice między planami zdjęciowymi w Polsce a w Niemczech?

O: Też mnie to ciekawiło, czy będą jakieś różnice, więc za pierwszym razem szczególnie na to zwracałem uwagę i okazało się, że nie ma praktycznie żadnych. Doceniłem jednak czysto organizacyjne aspekty na polskich planach zdjęciowych, typu przygotowania śniadania dla wszystkich, dokładne ustalenie kiedy kończy się pracę, kiedy nie jesteś już potrzebny, czego w Niemczech często nie ma. W Polsce wszystko wiemy od początku do końca, jeżeli nie, to jesteśmy na bieżąco informowani. W Niemczech, może przez to że jest bariera językowa, nie wiedzieliśmy wszystkiego tak dokładnie. Kultura pracy jest po prostu inna.

P: Co ci się najbardziej podoba w twojej pracy?

O: Podoba mi się to, że mam możliwość wyjazdów i poznawania innych kultur. Bardzo doceniłem Berlin jako miasto, dzięki temu, że miałem tutaj dużo dni zdjęciowych, spędziłem tutaj sporo czasu, więc o wiele lepiej poznałem Berlin i przy okazji mogę spotkać się z moim braciszkiem. Miłą rzeczą jest to, że mogę odkrywać i eksplorować więcej dzięki tej pracy… i uczyć się w sumie.

P: Jakie wskazówki miałbyś dla osób, które by chciały pracować w tej branży?

O: Dużo ćwiczyć makijaż na znajomych i na sobie, dużo się uczyć i ciągle się uczyć. Wychodzić poza stereotypowe koncepcje piękna i robić to po prostu, co nam się podoba. Trzeba się też pokazać ludziom, to co robisz, to co tworzysz, za pomocą mediów społecznościowych. Z biegiem czasu te rzeczy będą coraz lepsze i można zobaczyć swój postęp. Nie powinniśmy bać się krytyki, tylko po prostu chwalić się tym, co robimy, i przede wszystkim tworzyć. To jest główny clue: chwalić się i robić!

  • Maks o sobie: Urodziłem się w Warszawie i wyjechałem z rodzicami do Monachium, kiedy miałem pięć lat. W domu mówiliśmy tylko po polsku – mama wprowadziła taką zasadę. Dzięki temu miałem okazję zdania egzaminu maturalnego w języku polskim, co pozwoliło mi utrzymać połączenie z moimi polskimi korzeniami. Obecnie studiuję literaturę niemiecką oraz polonistykę – łączy to moje dwa największe zainteresowania.

31. Januar 2025 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Polski jarmark bożonarodzeniowy w Poczdamie

Autorka: Nell Łach

W grudniu odwiedziłam uroczy jarmark bożonarodzeniowy „Sternenmarkt“ w Poczdamie. Co roku podczas pierwszego weekendu adwentowego Sternenmarkt zamienia się w polski jarmark — mały kawałek ojczyzny dla wielu Polaków z Berlina i Brandenburgii. Dowiedziałam się o nim dzięki stronie głównej Instytutu Polskiego w Berlinie, na której często czerpię informacje o polskich wydarzeniach w okolicy.

1 grudnia razem z moim chłopakiem pojechałam pociągiem S1 do Poczdamu, żeby miło spędzić pierwszą niedzielę adwentu. Po zapłaceniu 3 Euro za wstęp od osoby weszliśmy na niewielki rynek, gdzie od razu poczuliśmy zapach Bigosu. Pewnie że naszym pierwszym celem było znalezienie stoiska, które go serwuje. Ja nie jem mięsa, ale Erik nie mógł się doczekać skosztowania tej polskiej potrawy i ciepłych kabanosów. Sprzedawcy byli Polakami i jedzenie smakowało jak u babci. Młoda sprzedawczyni, która miała trudności z porozumieniem się po niemiecku, ucieszyła się, gdy usłyszała, że znamy polski. Kiedy mój niemiecki chłopak próbował dogadać się po polsku, stwierdziła z uśmiechem: „no coś on tam mówi“. Dla niego to był największy komplement. Potem szukaliśmy czegoś wegetariańskiego dla mnie. Trafiliśmy na bardzo sympatyczną polsko-niemiecką rodzinę, która sprzedawała barszcz, gorącą malinę i inne smakołyki. Matka, Polka z Gdańska, ojciec, Niemiec, oraz dwójką dzieci, które pilnie pomagały rodzicom, podali mi pyszny barszcz, który smakował dokładnie jak w domu. Podczas posiłku można było usłyszeć piękne tradycyjne pieśni polskie, ukraińskie i białoruskie. Na jarmarku znajdowała się scena, na której występowały różne polskie zespoły muzyczne. Z pełnymi brzuchami pospacerowaliśmy po rynku i zapoznaliśmy się z różnymi stoiskami. Po prawej stronie przy wejściu znajdowała się hala targowa. Do sprzedaży było wszystko co polskie: futra wysokiej jakości, tradycyjna polska sztuka, książki i tak dalej. Trudno było wyjść z pustymi rękami — kupiliśmy miód gryczany i ładną czapkę.

Jarmark bardzo nam się podobał i serdecznie go polecamy. Ludzie byli bardzo otwarci, jedzenie było przepyszne i towary pochodziły prosto z Polski. Ta wycieczka trochę złagodziła tęsknotę za ojczyzną i jestem pewna, że wiele osób miało podobne poczucie.

  • Nell o sobie: Urodziłam się w Berlinie jako dziecko dwojga Polaków, dlatego polska kultura i język są ważną częścią mojej tożsamości. Obecnie studiuję filologię polską i rosyjską, ponieważ fascynują mnie języki słowiańskie. Nauka języków obcych to moja pasja.

27. Januar 2025 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Polska vs Niemcy – siatkarskie starcia na najwyższym poziomie

Autor: Eryk Kowalik

Siatkówka to sport, który w Polsce budzi ogromne emocje, niemal porównywalne do piłki nożnej. W starciach Polska vs Niemcy czuć jednak coś więcej – rywalizację nie tylko sportową, ale i sąsiedzką, z odrobiną historii w tle. Jak wypadają te dwa zespoły na boisku?

Polska siatkówka od lat jest światową potęgą. Reprezentacja biało-czerwonych regularnie zdobywa medale na mistrzostwach świata, Europy czy w Lidze Narodów. Niemcy? Choć nie mogą się pochwalić tak bogatą historią sukcesów, to są zespołem, który zawsze może zaskoczyć – dynamiczni, waleczni i z ogromnym potencjałem.

Styl gry? Polacy są znani z technicznej precyzji, mocnych zagrywek i doskonałych ataków. Niemcy natomiast bazują na fizyczności, sile i agresywnych kontratakach. Każdy mecz między tymi drużynami to jak starcie siatkarskiego kunsztu z czystą mocą.

Najciekawszy mecz? Fani pamiętają choćby starcie podczas Mistrzostw Europy 2017, gdzie Polska musiała uznać wyższość Niemców w zaciętym boju. Ale rewanż przyszedł szybko – biało-czerwoni udowodnili swoją dominację w kolejnych turniejach.

A teraz, mieszkając w Berlinie, odkryłem siatkówkę z innej perspektywy – kibica klubu Berlin Recycling Volleys. Chodzenie na mecze tej drużyny to zupełnie inne doświadczenie. Hala Maxa-Schmelinga to miejsce, gdzie nowoczesność łączy się z gorącą atmosferą, a niemiecka precyzja organizacyjna robi wrażenie. Z jednej strony cieszy mnie, że mogę na żywo oglądać siatkarskie zmagania na wysokim poziomie, ale… przyznaję, serce zawsze zostaje przy polskich drużynach.

Siatkówka łączy i dzieli, ale jedno jest pewne – mecze Polska vs Niemcy to sportowa uczta, którą każdy kibic powinien przeżyć na żywo. A Ty, komu kibicujesz?

  • Eryk o sobie: Urodziłem się w Polsce i od zawsze fascynowało mnie odkrywanie nowych miejsc. Podróże to dla mnie nie tylko sposób na poznawanie świata, ale także na rozwój i zdobywanie nowych doświadczeń. Uwielbiam poznawać inne kultury, ludzi i ich historie, bo każda podróż wnosi coś wyjątkowego do mojego życia. Studiuję germanistykę oraz języki słowiańskie, ponieważ fascynuje mnie różnorodność języków i ich wpływ na kulturę.

27. Januar 2025 | Veröffentlicht von Jan Conrad | 1 Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą
Verschlagwortet mit ,

Ku kulturze – pociągiem

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

To nie jest reportaż, lecz życzenie. Pociąg do kultury Berlin-Wrocław kursuje już dziewiąty sezon pod hasłem „Czas historii, czas podróży”. To wyjątkowa inicjatywa na skalę europejską, czyli trasa kolejowa, podczas której nigdy nie można się nudzić, ponieważ na pokładzie odbywają się wydarzenia kulturowe. Ten specjalny pociąg między Berlinem a Dolnym Śląskiem istnieje od 2016 roku, kiedy to Wrocław był Europejską Stolicą Kultury, i według oficjalnych źródeł gościł około stu tysięcy pasażerów i ponad tysiąc międzynarodowych artystów. Oczywiście do pociągu można wsiąść nawet bez zamiaru uczestniczenia w warsztatach czy czytaniach teatralnych. Czytanie książki, słuchanie ulubionej muzyki na słuchawkach, oglądanie „filmu” krajobrazu czy pogawędki z nieznajomymi w przedziale nie są zabronione. Ostatecznie pociąg jest idealną kapsułą czasu na relaks lub nawiązywanie nowych, nieoczekiwanych znajomości.

Ale specjalnością Pociągu do kultury jest to, że wyglądanie przez okno jest wyjątkiem, a nie regułą…. bo wydarzeń kulturalnych naprawdę nie można przegapić. Są to na przykład odczyty teatralne z akompaniamentem wizualnym (ilustratorzy rysują to, co jest opowiadane na żywo) albo imprezy z niemiecką muzyką rozrywkową (“Schlager”)! I nie tylko: w programie są też warsztaty językowe z jidysz, poza „przewodnikiem turystycznym” opartym na tekstach Franza Kafki o wyimaginowanych miejscach, takich jak Ameryka z jego ostatniej, niedokończonej powieści. Dla mnie ten pociąg pełen bodźców i odkryć jest również częścią fantazji, ponieważ nigdy nim nie jechałem. Pomysł fascynuje mnie od lat, ale mój kalendarz rzeczy do zrobienia jest temu prawdopodobnie przeciwny. Czy kiedykolwiek będę w stanie zaśpiewać Schlager z całych sił za polską granicą? 

Od 2022 roku Pociąg do kultury jest organizowany przez Kulturprojekte Berlin GmbH, a jego kuratorami są Oliver Spatz, Natalie Wasserman i Ewa Stróżczyńska-Wille. Pociąg odjeżdża z Berlina w piątek i sobotę, z Wrocławia w piątek i niedzielę. Podróż trwa niecałe pięć godzin.

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.
9. Januar 2025 | Veröffentlicht von Jan Conrad | 2 Kommentare »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Śląsk

Autorka: Sara

Śląski (ślůnsko gołdka) jest wariacją języka polskiego.

Region śląski znajduje się w południowo-zachodniej części Polski, południowo-wschodniej części Niemiec i w północno-wschodniej części Czech. Śląski łączy elementy tych trzech języków. Uznanie śląskiego za język regionalny pozwala w przyszłości na jego naukę w szkołach.

Region jest znany również ze swojej różnorodności kulinarnej. Ma to swoje korzenie w dawniejszych czasach. Centrum domu to kuchnia, centrum świąt to stół, a centrum każdej uroczystości to jedzenie. Do najsłynniejszych dań należą rolady z kluskami i czerwoną kapustą. Do obiadu zalicza się też „deser”, którym z reguły  jest kompot. Spadkobiercą tradycji jest również kołacz. Jest to ciasto drożdżowe z różnymi nadzieniami. Moim osobistym faworytem jest kołacz z serem (kŏłōłc z syrym). Przepisy tych tradycyjnych dań nadal są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Każdy śląski dom ma własne wariacje ulubionych dań. Z okazji  nadchodzących świąt Bożego Narodzenia opowiem wam o śląskich tradycjach kulinarnych podczas wigilii: 

Wigilia jest tradycyjnym czasem, podczas którego cała rodzina spotyka się i spożywa razem uroczystą kolację. Tradycyjnie na wigilijnym stole znajduje się dwanaście dań reprezentujących dwunastu apostołów. Najbardziej uroczyste danie to deser: makówka. Jest to ugotowany w mleku mak. Tą masą się polewa zwykłą, pokawałkowaną bułkę. Na koniec dodaje się aromat migdałowy i różne dodatki, klasycznie to rodzynki i orzechy.

Z okazji nadchodzących świąt życzę wszystkim czytelnikom udanej wigilii.

23. Dezember 2024 | Veröffentlicht von Jan Conrad | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Korzenie polskich knajp w Berlinie

Autor: Maks Kowalska

Wszyscy lubimy poczucie przynależności do czegoś, czyli do grup socjalnych, do grupy fanów ulubionej Artystki lub Artysty albo i do Narodu. Łączą nas w tych grupach pewne cechy, interesy, przyżycia i wspólna kultura. Lubimy spotykać się i bawić razem z ludźmi o podobnych poglądach na świat. Miejscami takich spotkań są na przykład knajpy.

Jednak co jeżeli brak takiego punktu zebrania? 

Otóż Witold „Witek” Marcinkiewicz, polski artysta mieszkający od lat w Berlinie, zauważył  ten problem i postanowił to zmienić. 1 grudnia 1990 roku otworzył w dzielnicy Kreuzberg w Berlinie małą knajpę, nazwaną „Myśliwska”. Składała się tylko z dwóch pomieszczeń, drewnianego baru i pozłacanej lady. Ściany były pomalowane na ciemnozielono – tak jak w autentycznej myśliwskiej knajpie. 

„Myśliwska” cieszyła się już od początku dużym sukcesem, ponieważ była pierwszym swego typu polskim lokalem, w którym można było się napić polskiego piwa, słuchając polskiej muzyki. A w czwartki pani Ewa, dusza baru, organizowała dzień polskich pierogów, które sama gotowała. Stworzono miejsce, gdzie stęsknieni za ojczyzną Polacy mogli się spotykać i wymieniać, nacieszając sie znaną muzyką i domową kuchnią. 

Mała knajpa „Myśliwska” umożliwiła Polakom w Berlinie miejsce na spotkanie, na rozkoszowanie się polską kuchnią i muzyką w tamtych burzliwych czasach, w których czegoś takiego  jeszcze nie było. Stworzono małą ojczyznę w Kreuzbergu. Na początku lat 90-ych było to lekarstwo na tęsknotę za domem.

Chociaż pierwotny  właściciel zrezygnował z zajmowania sie knajpą z powodu zdrowia, “Myśliwska“ jest czynna do dziś i gości zwykłych ludzi, turystów oraz lokalnych artystów z Kreuzberga.

Knajpa „Myśliwska“ znajduje się na Schlesische Straße 35, 10997 Berlin.

Informacje do tekstu zaczerpnąłem z: Adam Gusowski (2016), „Myśliwska“ w Berlinie, https://www.porta-polonica.de/pl/atlas-miejsc-pamięci/mysliwska-w-berlinie (dostęp: 13.11.2024)

  • Maks o sobie: Urodziłem się w Warszawie i wyjechałem z rodzicami do Monachium, kiedy miałem pięć lat. W domu mówiliśmy tylko po polsku – mama wprowadziła taką zasadę. Dzięki temu miałem okazję zdania egzaminu maturalnego w języku polskim, co pozwoliło mi utrzymać połączenie z moimi polskimi korzeniami. Obecnie studiuję literaturę niemiecką oraz polonistykę – łączy to moje dwa największe zainteresowania.

 

19. Dezember 2024 | Veröffentlicht von Jan Conrad | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

„Miałam nadzieję, że będę miała lepsze możliwości na życie …“

Autorka: Nell Łach

Moja ciocia wyjechała z Polski w wieku 22 lat, pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Rozmawiałam z nią o jej doświadczeniach, nadziejach, ale także obawach związanych z emigracją do Niemiec.

P: Czy było Ci trudno podjąć decyzję o opuszczeniu swojego kraju?
O: W ogóle nie było mi trudno. Byłam młoda, nie miałam żadnych planów na przyszłość, właśnie skończyłam szkołę, i nie miałam pracy. Dlatego nie było to dla mnie problemem.

P: Jakie były największe trudności na początku?
O: Największą trudnością było właściwie porozumienie się w języku niemieckim. Było trudno na początku, mimo tego, że uczyłam się go w Polsce, w szkole. I oczywiście, że jeszcze inną trudnością było znalezienie pracy. Wiadomo, że to jest bardzo ciężko, jeżeli nie znasz dobrze języka.

P: Jakie miałaś nadzieje i życzenia, kiedy przeprowadziłaś się do Berlina?
O: Na pewno miałam nadzieję, że będę miała lepsze możliwości na życie, lepsze perspektywy i że znajdę dobrą pracę, jeżeli nauczę się języka. W Polsce były to późne lata dziewięćdziesiąte, a gospodarka dopiero zaczęła się podnosić po socjalizmie. Nie było jeszcze takich dobrych perspektyw dla młodych ludzi i wiele młodych osób mojej generacji wyjeżdżało za granicę, przede wszystkim do Niemiec albo do Anglii.

P: Czy te nadzieje i życzenia się spełniły?
O: Oczywiście, że się spełniły. Nauczyłam się języka, bo chodziłam na kurs niemieckiego, poznałam ludzi, którzy mi mogli też pomóc w znalezieniu pracy i znalazłam mieszkanie. Potem, żeby móc pracować i mieszkać tutaj oficjalnie, założyłam swoją firmę, pielęgnację stóp, i przez to mogłam podjąć pracę. Moje życie się wtedy już bardzo zmieniło.

P: Czy czasami żałujesz, że wyemigrowałaś?
O: Tak, czasami żałuję, ponieważ muszę powiedzieć, że jak jestem w Polsce, nie czuję się tak naprawdę Polką, bo ludzie mnie tak nie widzą. I jak jestem w Niemczech, to nie czuję się Niemką, bo tutaj się nie urodziłam. To nie jest proste, że tak powiem. I dużo ludzi mieszkających za granicą ma z tym problem, że są pomiędzy. Nie czują się ani za bardzo Polakami, ani Niemcami. A Niemką w ogóle nie, bardziej czuję się tutaj Polką. Przecież to są moje korzenie. I z wiekiem zauważyłam, że człowiek czuje się coraz więcej patriotą, tęskni za swoim krajem. I po drugie, nie pielęgnowałam znajomości i przez to straciłam oczywiście przyjaciół. Byłam daleko, więc nie jeździłam często do Polski.

P: Czy doświadczyłaś dyskryminacji w Niemczech jako Polka?
O: Tak, i to bardzo na początku, przede wszystkim jak jeszcze nie znałam języka. No i właściwie do dziś, nie jest to może takie bezpośrednie, ale czasami widzę, jak patrzą ludzie na mnie, bo wiadomo, że ten akcent polski słyszą. Przede wszystkim można to odczuć we wschodnich Niemczech.

P: Czy często odczuwasz tęsknotę za Polską?
O: Tak, tęsknię za Polską. Jak nie jestem już długo w Polsce, to tęsknię przede wszystkim za ludźmi, bo, mimo że Polska jest sąsiadem Niemiec, ludzie są inni, bardziej otwarci, szybko łapie się kontakt z ludźmi. Kocham Polskę, to jest mój kraj, tam się urodziłam i tam są moje korzenia.

P: Jak ważne jest dla ciebie zachowanie polskiej kultury i przekazanie jej swojej córce?
O: Bardzo ważne. Staram się często jeździć z moją córką do Polski. Ważne jest też dla mnie, żeby mówiła w języku polskim i mogła przekazać ten język na następne pokolenia.

P: A jak ty zachowujesz swoją kulturę?
O: Przede wszystkim przez polskie tradycje, na przykład święta i przez rozmowę w języku polskim.

P: Jakie są twoje nadzieje dla twojej córki, dla mojej siostry i dla mnie będących pierwszym pokoleniem w Niemczech?
O: Oczywiście moje nadzieje i życzenia są takie, żebyście miały dobre perspektywy na przyszłość, żebyście znalazły pracę, która was spełni i która będzie wam sprawiała przyjemność. Mimo tego, że polska gospodarka idzie w dobrym kierunku, z tego, co słyszę, start dla młodych ludzi jest wciąż dość ciężki. Sama tego doświadczyłam i wiem, jak to jest na początku. Dlatego życzę wam, młodym ludziom, żeby było wam łatwiej.

  • Nell o sobie: Urodziłam się w Berlinie jako dziecko dwojga Polaków, dlatego polska kultura i język są ważną częścią mojej tożsamości. Obecnie studiuję filologię polską i rosyjską, ponieważ fascynują mnie języki słowiańskie. Nauka języków obcych to moja pasja.
12. Dezember 2024 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą