Archiv für Schlagwort Zielona Góra

“…moje miasto jest tak blisko, że jestem prawie każdy weekend w Polsce…”

Wywiad z Pauliną

Część II

Witam! Dzisiaj jest 2 maja 2023 r. Siedzę z Pauliną tutaj w stołówce w głównym budynku Uniwersytetu Humboldtów, gdzie obie studiujemy, i chciałabym ją zapytać o jej życie w Berlinie jako polska studentka. W ➚pierwszej części rozmawiałyśmy o jej oczekiwaniach od Berlina i o rzeczywistości berlińskiej, o pozytywnych, ale też o negatywnych stronach niemieckiej stolicy z jej punktu widzenia. Teraz ją zapytam o polskie społeczeństwo w Berlinie, czy istnieje Polska nad Sprewą i jak mieszkańcy niemieckiej stolicy postrzegają Polaków i Polki.

Mihaela: Teraz chciałabym Cię zapytać o stereotypy. Czy spotkałaś osobiście jakieś stereotypy o Polakach i Polkach tutaj z niemieckiej strony i jakie są one?

Paulina: No to np. z takich najbardziej nieprzyjemnych stereotypów to to, że Polacy kradną. I to słyszy się bardzo często, też w żartach, jest bardzo dużo popularnych żartów na ten temat. A z takich mniej oczywistych stereotypów, to np. jedna Niemka powiedziała mi, że ona ma wrażenie, że Polacy są bardzo niezorganizowanym narodem, ale że zawsze koniec końców jakoś dadzą radę i że jesteśmy bardzo spontaniczni i że nie musimy wszystkiego planować tak jak Niemcy. Inny… na pewno też słyszałam parę razy takie, ale to raczej ze strony starszej generacji, że w Polsce jest jakaś bieda albo że mamy toalety na zewnątrz, ale to były pojedyncze przypadki i wydaje mi się, że to chyba tylko mówią ludzie, którzy naprawdę nigdy nie byli. Ale tak w sumie, oprócz tego, to chyba nic innego nie słyszałam. Na pewno istnieją, ale po prostu nikt tego nie powiedział na głos.

M: Czy masz polską społeczność tutaj w Berlinie i czy ogólnie Polacy w Berlinie się łączą ze sobą, czy się wspierają?

P: Akurat tutaj na uniwersytecie pierwsze osoby, które ja poznałam i z którymi się zaprzyjaźniłam, to byli właśnie Polacy, bo to jakby fakt, że jesteśmy z Polski, nas łączył i do teraz jestem zaprzyjaźniona z tymi osobami, więc można powiedzieć, że tak, mam taką społeczność polską. Też mam tutaj dwie koleżanki, z którymi chodziłam do liceum w Polsce, i one teraz też studiują. Ale oprócz tego to wydaje mi się, że Polacy za granicą się nie do końca trzymają razem, raczej mają negatywny stosunek do siebie. Jest takie powiedzenie po polsku, że jeżeli Polak Polakowi za granicą nie zaszkodzi, to już mu pomógł. No i to powiedzenie wydaje mi się, że oddaje trochę tę mentalność Polaków za granicą. Oni często nie chcą mieć nic wspólnego w ogóle z Polską i ci, co wyjechali, często w ogóle nie lubią Polski, Polaków i dlatego wyjechali. No i to jest takie przykre, bo jak widzimy, załóżmy, czy Turcy, czy Arabowie w Berlinie, widzimy, że oni się bardzo trzymają razem, a Polacy raczej nawet często mają negatywny stosunek do siebie. No więc… nie wiem, jest to na pewno przykre, ale niestety jest. Ale wydaje mi się, że młodzi ludzie czy studenci to się trzymają razem, bo po prostu są w tej samej sytuacji życiowej.

M: Czy są Polska i jej kultura w Berlinie reprezentowane? Czy jest możliwe w jakimś sensie poznać Polskę tutaj albo nauczyć się czegoś o niej?

P: Na pewno jest dużo opcji, jeżeli ktoś jest tym zainteresowany. Wiem, że są sklepy polskie i restauracje. Nawet nasz Instytut Slawistyki na pewno tam też można się nauczyć języka polskiego, i nie tylko, bo też np. na innych uniwersytetach jest to oferowane, czy są też szkoły językowe. Jest też szkoła polska przy ambasadzie. Są na pewno jakieś instytucje kulturowe, które zajmują się właśnie propagowaniem, może propagowanie to jest złe słowo, ale… zajmują się polską kulturą. Ale ja akurat nic z tymi nie miałam do czynienia, dlatego że raczej nie interesowałam się tym do tej pory, więc nie wiem dokładnie, jak to wygląda.

M: Tak że nie uczestniczyłaś np. w jakich wydarzeniach Instytutu Polskiego w Berlinie?

P: Nie, dlatego że moje miasto jest tak blisko, że jestem prawie każdy weekend w Polsce i jak jestem w Niemczech, jakby nie mam potrzeby się angażować w takie rzeczy. Ale np. wiem, że jest to czasopismo „Kontakty” i czasami to czytam, i tam właśnie czytam o różnych wydarzeniach czy festynach, które są organizowane. Tam są osoby z różnych profesji w Berlinie, którzy też są Polakami i oferują swoje usługi. Więc jakby to mogłabym polecić, na pewno. Ale tak to nie uczestniczę za bardzo w tym życiu Polonii.

M: Już wspomniałaś o restauracjach. Czy możesz jakąś polską restaurację polecić?

P: Nie wiem, czy mogę polecić. Wiem, że one istnieją (śmieje się), ale… Wiem, że restauracja „Mały Książe”, to jest sklep z restauracją, słyszałam, że tam mają dosyć dobre jedzenie. Jest też restauracja „Breslau” chyba, która jest na Prenzlauer Bergu, też jej nie próbowałam, bo tak jak mówię, mam dostęp do tego jedzenia w Polsce, które jest tańsze i lepsze, tak że tutaj niestety nie chodzę. O, ja też pracowałam w jednym bystrze polskim, nazywa się „Tak tak”, ale właściciel niestety kupuje pierogi z Krakowa i tutaj je po prostu podgrzewa i sprzedaje je za 10 euro. No albo jest np. sklep „Pyza” na Neukölln i jeżeli chce się kupić polskie produkty, to na pewno tam warto się wybrać. Ale jeżeli chodzi o wartości kulinarne tych restauracji, nie jestem w stanie się wypowiedzieć.

M: Co jest lepsze w polskiej kuchni niż w niemieckiej?

P: Znaczy, ja niestety nie znam kuchni niemieckiej, dlatego że po prostu nie mam za bardzo możliwości, gdzie ją spróbować, bo załóżmy na stołówce, w menzie, to nie jest typowo niemieckie jedzenie, to jest bardziej takie międzynarodowe. Potem w mieście też bardzo rzadko są takie miejsca z tradycjonalnym niemieckim jedzeniem, a jeżeli są, to są drogie.

M: Dla turystów.

P: Tak. Trochę to niemieckie jedzenie zniknęło w ogóle z panoramy miasta. Dlatego że np. jak się jest w innych krajach, np. w Czechach czy w Polsce, to to jedzenie tradycjonalne jest wszędzie. I ludzie też oczywiście jedzą. A ja mam wrażenie, że sami Niemcy nie jedzą tego niemieckiego jedzenia, to raczej kupują coś tureckiego czy włoskiego, czy coś międzynarodowego. I wydaje mi się, że polska i niemiecka kuchnia są w pewnym sensie podobne, bo to mamy podobne składniki, czyli ziemniaki, kapustę, mięso, więc jakby to są te wspólne składniki i z chęcią bym… wydaje mi się, że kuchnia niemiecka by mi na pewno smakowała.

M: Czy masz jakieś rady dla polskich studentów czy studentek, którzy rozważają studia w Berlinie?

P: Tak, myślę, że największą radą jest to, żeby nastawić się na zupełnie inny system studiowania i trochę inny tryb życia, niż się ma w Polsce. Na przykład trzeba się nastawić, że trzeba być bardzo samodzielnym i trzeba samemu układać sobie plan zajęć. Nikt nie będzie kontrolował, czy nawet chodzisz na zajęcia, bo nie ma czegoś takiego jak listy obecności. Nikt nie będzie kontrolował, czy się nauczyłeś, czy zrobiłeś zadania, po prostu jesteś pozostawionym samym sobie i z tego powodu istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie często przestają w ogóle chodzić na te studia, dlatego że nie ma żadnego przymusu. Właśnie to wymaga tej samodyscypliny. Studia w Niemczech wymagają dużo samodyscypliny i trzeba się nauczyć jak samemu organizować czas. Chociażby to, że w Polsce egzaminy są od razu po semestrze, piszesz egzaminy i masz wakacje. A tutaj czegoś takiego nie ma – to nawet sam możesz wybrać, kiedy piszesz te egzaminy. Albo pisanie tych prac semestralnych – jeżeli się studiuje kierunki humanistyczne, to trzeba się przygotować, że jest dużo pisania prac i w tym też się trzeba samemu się zorganizować i przyłożyć do tego. A oprócz tego trzeba się też nastawić, że poznawanie ludzi na pewno też jest trochę trudniejsze, dlatego że to jest obcy kraj, obcy język, i na początku trzeba się też przyzwyczaić do wielu rzeczy. No i to, że właśnie to nie jest aż tak łatwo jakby brać udział w życiu studenckim. Jest tak duże miasto i to, że studenci są takimi indywidualistami, sprawia, że można po prostu jakby spędzić cały semestr bez nawet rozmawiania z kimś. To jest możliwe.

M: Tak. Ja to też przeżyłam. (Śmiejemy się razem.) Czy masz też polecenia dla polskich studentów i studentek imprezy, wydarzenia, restauracje, kluby, muzea, zabytki itd. tutaj w Berlinie, cos do zabawy?

P: Znaczy klubów jest na pewno dużo i to trzeba po prostu się zastanowić, jaki kto lubi rodzaj muzyki. Ja akurat przez to, że tutaj mieszkam od pięciu lat, a w sumie ponad trzy lata była pandemia, więc większości klubów nie miałam szansy poznać. Jest bardzo dużo barów, restauracji, szczególnie w dzielnicach jak np. Kreuzberg, którą bardzo polecam, czy Prenzlauer Berg. W Berlinie wydaje mi się, że gdziekolwiek się pójdzie, to można coś ciekawego znaleźć. A jeżeli chodzi o wydarzenia, jakieś kulturalne imprezy to może po prostu być na bieżąco z jakimiś tam informacjami z uniwersytetu, bo uniwersytet też organizuje wiele rzeczy.

M: I na koniec, jakie są twoje plany? Czy zostaniesz tutaj, czy wrócisz do Polski?

P: Rozważam wiele możliwości, jedną jest robienie doktoratu tutaj w Berlinie, ale oczywiście to nie jest nic pewnego i też zobaczymy, jakie bym miała oceny w trakcie studiów magisterskich. Inną opcją byłoby zaczęcie czegoś zupełnie innego (śmieje się), jakichś studiów, jeżelibym nie znalazła pracy w slawistyce. Wydaje mi się, że nie biorę pod uwagę powrotu do Polski, chociażby ze względu na zarobki i przez to, że już mam doświadczenie zagraniczne. I pomimo tego, że czasami tęsknię za Polską, to zawsze, jak tam wracam, to stwierdzam, że ja jednak chcę mieszkać za granicą. Też biorę pod uwagę to, że może w innym kraju będę mieszkać, ale myślę, że to wszystko się rozjaśni mi dopiero jak skończę studia i zobaczę, jakie są możliwości pracy.

M: Jak długo masz jeszcze na studia?

P: Zostały mi dwa semestry.

M: No to życzę Ci wszystkiego najlepszego, na studiach i też w pracy. Dziękuję bardzo za rozmowę!

P: To ja dziękuję!

  • Mihaela o sobie: Urodzona w Czechach, wychowana w Bułgarii, polonistka. Mieszkam w Berlinie od 2019 r. i uważam go za źródło bogatego natchnienia literackiego. Studia slawistyczne są jednym z najważniejszych kroków mojego życia. Językoznawstwo to moja przyszłość.
9. Juli 2023 | Veröffentlicht von Jan Conrad | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Szprewą

„Dlatego że moje miasto, Zielona Góra, znajduje się tylko dwie godziny drogi od Berlina…“

Wywiad z Pauliną

Część I

Witam! Dzisiaj jest 2 maja 2023 r. Siedzę z Pauliną tutaj w stołówce w głównym budynku Uniwersytetu Humboldtów, gdzie obie studiujemy, i chciałabym ją zapytać o jej życie w Berlinie jako polska studentka. Paulina pochodzi z Zielonej Góry. Teraz studiuje w Berlinie magisterkę z długą nazwą Kulturoznawstwo i literaturoznawstwo Europy Wschodniej i Środkowej, przedtem ukończyła studia filologiczne z języka angielskiego i hiszpańskiego. W pierwszej części rozmawiamy o jej oczekiwaniach od Berlina i o rzeczywistości berlińskiej, o pozytywnych, ale też o negatywnych stronach niemieckiej stolicy z jej punktu widzenia. 

Mihaela: Jak długo mieszkasz już w Niemczech i jak się tutaj znalazłaś?

Paulina: W Niemczech jestem od pięciu lat i przyjechałam tutaj od razu po maturze. Na początku chciałam tylko zostać na parę miesięcy, żeby zarobić pieniądze i chciałam studiować lingwistykę stosowaną w Poznaniu, ale potem zobaczyłam, że już tutaj się i nauczyłam języka, i się trochę przyzwyczaiłam do wszystkiego. Więc, w sumie czemu by nie zostać i czemu by nie złożyć podania na studia. Właśnie dostałam się na studia i tak zostałam.

M: I to było też w Berlinie?

P: Tak, tak, od razu do Berlina.

M: A dlaczego dokładnie Berlin?

P: Dlatego, że moje miasto, z którego pochodzę, Zielona Góra, znajduje się tylko dwie godziny drogi od Berlina i jeździ bezpośredni pociąg, a więc… to jest bardzo wygodne po prostu.

M: Mieszkasz blisko rodziny i tak dalej.

P: Dokładnie.

M: Czy też pracujesz?

P: Do tej pory zawsze pracowałam. Na początku popracowałam w różnych kawiarniach, restauracjach jako kelnerka, a przez ostatnie trzy lata pracowałam jako asystentka w biurze. Niestety w zeszłym tygodniu dostałam wypowiedzenie.

M: O nie, przepraszam!

P: Nic się nie stało, ja i tak się chciałam zwolnić.

M: Czy czegoś oczekiwałaś od niemieckiego społeczeństwa, od kultury, od komunikacji z ludźmi itd.?

P: Może wcześniej ja się aż tak bardzo nie zastanawiałam, że to są Niemcy i jakby nie miałam żadnych takich wyobrażeń o Niemcach. Po prostu myślałam w kategoriach takich, po prostu studenci. Jakby nie dzieliłam studentów na niemieckich i polskich, myślałam, że nie ma różnic, ale… Myślałam po prostu, że są otwarci, sympatyczni itd.

M: Czy rzeczywistość odpowiada tym twoim oczekiwaniom?

P: Myślę, że częściowo tak, ale… oczywiście, są sympatyczni i otwarci itd., ale też jest parę jakichś tam różnic kulturowych, o których wcześniej nie miałam pojęcia i dopiero sobie to uświadomiłam po życiu tutaj.

M: Czy możesz podać jakieś przykłady takich różnic?

P: No to na przykład to, że niemieccy studenci są bardziej indywidualistami i każdy ma swój plan zajęć, każdy ma swój harmonogram i każdy jakby robi… każdy spędza czas samemu, każdy sam idzie do mensy, sam idzie na zajęcia itd. Nie ma takich grup albo nie ma czegoś takiego jak „wszyscy ludzie z roku”. A w Polsce tak jest, że jeden rok ma wszystkie te same zajęcia i po prostu ludzie spędzają razem czas. Tutaj tego nie ma. I też wydaje mi się, że niemieccy studenci są bardziej indywidualistami w takim sensie, że oni lubią spędzać samemu czas i niekoniecznie zawsze potrzebują kogoś, żeby z nimi wypił kawę, nie, oni mogą to zrobić sami. Może są troszeczkę bardziej też … zamknięci w sobie… nie wiem, może czasami niezręczni w kontaktach społecznych, ale też nie wszyscy.

M: Czy myślisz, że życie tutaj w Berlinie ma jakiś wpływ na twoje myślenie, na twoje nawyki?

P: Na pewno! Mój tata na przykład się zawsze śmieje, że mój styl ubierania się kompletnie zmienił i że teraz w ogóle się nie przejmuję tym, jak wyglądam. I jak przyjeżdżam do Polski, mówi mi, żebym się lepiej ubrała i że już wcale nie jestem w Berlinie, bo w Berlinie się nikt nie przyjmuje tym, jak wygląda – ja też się nie przejmuję. Poza tym… co jeszcze się zmieniło, na pewno, okay, to też się zmieniło, że ja zawsze miałam takie tradycyjne myślenie, że trzeba najpierw skończyć studia, od razu potem praca na pełen etat, rodzina itd. A w Niemczech zupełnie mi się to zmieniło, bo widzę, że jest bardzo dużo studentów, którzy są starsi, albo wcześniej coś innego studiowali, teraz coś innego zaczynają… Po prostu otworzyły mi się oczy na takie nietradycyjne sposoby życia.

M: To u mnie też tak było. Dobrze, następne pytanie: jakie jest twoje ulubione miejsce w Berlinie?

P: Moje ulubione miejsce w Berlinie to jest Victoria Park, dlatego, że tam jest piękny wodospad i natura, a wokół tego parku jest bardzo dużo takich fajnych kafejek i restauracji.

M: Tak, Kreuzberg ja też lubię, jest super!

P: Tak!

M: Czy coś ogólnie w życiu w Berlinie uwielbiasz?

P: (Śmieje się.)

M: Coś bardzo pozytywnego?

P: Myślę, że uwielbiam moją uczelnię i instytut, na którym studiuję, bo też jest tam bardzo dużo fajnych ludzi i bardzo lubię atmosferę uczelni. Oprócz tego uwielbiam naturę w Berlinie, ale to raczej tylko latem, a nie zimą. Jest bardzo dużo pięknych parków. Aha, i jeszcze to, że ja uwielbiam jeździć rowerem, a w Berlinie wszędzie są drogi rowerowe i wszędzie można dojechać rowerem i to dość bezpiecznie.

M: Tak, to jest też dla mnie bardzo przyjemne, bo w Sofii tak nie jest. To super! Teraz z drugiej strony, czy istnieje coś, co ci się w ogóle nie podoba tutaj w Berlinie?

P: Tak. Nie podoba mi się, że nie jest aż tak… pięknie (śmieje się) jak na przykład w innych miastach europejskich. I co mi przeszkadza, że nie ma tutaj starówki. Dlatego, że na przykład w polskich miastach, czy na przykład w Pradze, w Czechach, jest stare miasto i to jest jakby centrum miasta i tam można się spotykać. A w Berlinie nie ma czegoś takiego jak taka piękna starówka, tylko raczej centrum jest wszędzie… jakby takie rozrzucone po całym Berlinie. No i  może ta mentalność niemiecka długi czas mi w ogóle nie odpowiadała, chociaż ja już teraz się przyzwyczajam i pewnie niedługo sama w ogóle nie będę zauważać, że jest różnica, jakby nie będę miała żadnych trudności z tym. Ale być może trochę mi to przeszkadza, że ludzie są nie do końca serdeczni i przyjemni. A być może oni są serdeczni i są pomocni, tylko po prostu mają taki sposób bycia, nie aż taki miły, nie uśmiechają się aż tak bardzo, nie robią tyle żartów. I jakby do tego trzeba się przyzwyczaić.

M: Dobrze, ale czy ogólnie czujesz się dobrze w Berlinie? Czy znalazłaś przyjaciół?P: Tak, ogólnie czuję się bardzo dobrze, tylko zastanawiam się, czy znajdę tutaj pracę w moim kierunku, bo po studiach slawistycznych, nie wiem czy (śmieje się) znajdę pracę. I ewentualnie, być może, więcej opcji kariery zawodowej bym miała w Polsce jako tłumacz, np. z niemieckiego. Więc jakby to zobaczę, to jeszcze zależy od tego, jak się dalej potoczą losy w związku z moją karierą.

Część II wkrótce!

  • Mihaela o sobie: Urodzona w Czechach, wychowana w Bułgarii, polonistka. Mieszkam w Berlinie od 2019 r. i uważam go za źródło bogatego natchnienia literackiego. Studia slawistyczne są jednym z najważniejszych kroków mojego życia. Językoznawstwo to moja przyszłość.
5. Juli 2023 | Veröffentlicht von Jan Conrad | 1 Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Szprewą