polska kultura

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Autor: Maks Kowalska

Święta Bożego Narodzenia są dla wielu kultur też czasem pomocy dla tych, co mają gorzej. Tak powstała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy (WOŚP), filantropijna fundacja, której celem jest ratowanie żyć chorych osób, szczególnie dzieci. Co roku wybiera się konkretny cel medyczny, na który są zbierane pieniądze. 

Trzeciego stycznia 1993 r. odbył się pierwszy koncert w Warszawie, gdzie uzbierano 3.773.443,38 PLN na ”choroby serca najmłodszych pacjentów” i kupiono szpitalom między innymi kardiomonitory, inkubatory, defibrylator, respirator itd. Od tej pory odbywa się WOŚP co roku w Polsce, ale też w innych krajach są organizowane zbiorki pieniędzy w jej imieniu, w Berlinie już od kilkunastu lat. 

W tym roku odbył się 33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas którego artyści grali dla onkologii i hematologii dziecięcej; tegorocznym motywem było bezpieczeństwo i zdrowie dzieci. Berliński finał WOŚP odbył się w sobotę, 25.1.2025, poprzedzając niedzielne wydarzenia w Polsce. W sumie zebrano w tym roku 178.531.625 PLN, czyli w przeliczeniu 42.710.120,65 EUR! 

Impreza w Berlinie składała się z dwóch części: pierwsza dziecięca z balem karnawałowym i malowaniem twarzy oraz druga artystyczna z występami artystów jak między innymi „Polenpapa” (Mateusz Stach), „Duxius” albo „Wszyscy Byliśmy Harcerzami”. Dodatkowo odbywają się aukcje z najróżniejszymi nagrodami, jak nauka jazdy konnej, filiżanka z Ambasady Polskiej w Berlinie, podwójne zaproszenie na koncert „Dzień Kobiet” w Admiralspalast i wiele, wiele więcej, wszystko na dobry cel pomocy! 

WOŚP żyje z pomocy wolontariuszy, którzy pomagają zebrać pieniądze, chodząc z kubkiem lub oferowaniem swoich usług na aukcji albo i graniem muzyki jako artyści! Na pewno będą też w następnym roku szukać pomocników – a co jest bardziej wdzięczne niż pomaganie innym?

WOŚP na Facebooku: https://www.facebook.com/wosp.berlin

  • Maks o sobie: Urodziłem się w Warszawie i wyjechałem z rodzicami do Monachium, kiedy miałem pięć lat. W domu mówiliśmy tylko po polsku – mama wprowadziła taką zasadę. Dzięki temu miałem okazję zdania egzaminu maturalnego w języku polskim, co pozwoliło mi utrzymać połączenie z moimi polskimi korzeniami. Obecnie studiuję literaturę niemiecką oraz polonistykę – łączy to moje dwa największe zainteresowania.

Królowa dancingu

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

Jeszcze jeden polski film w berlińskim Kinie Krokodil. Jeszcze kilka minut czekania pod krokodylem Alexa Flemminga wiszącym w wejściu. Jeszcze jedna mała wystawa: po tej o Siergieju Paradżanowie – surrealistyczne obrazy Klausa Zylli.

Film pod tytułem Vika! (2023) jest dokumentem Agnieszki Zwiefki o Wirginii Talan Szmyt, najstarszej didżejce w Polsce. Urodzona w 1938 roku w wiosce na terenie dzisiejszej Białorusi, „Vika” spędziła dzieciństwo w Wilnie, a następnie zrobiła karierę jako pedagog w Warszawie. Obecnie jest ona ikoną lgbtqia+ i aktywistką walczącą z „ageizmem”, czyli dyskryminacją osób starszych.

Na początku filmu widzimy ją występującą w środku marszu równości ulicami polskiej stolicy, a na końcu Wirginia tańczy I will survive Glorii Gaynor w towarzystwie innych energicznych staruszków. Vika! trwa jedynie 74, intensywne minuty. Reżyserka jest również autorką scenariusza, którego zadaniem jest ograniczenie improwizowanych dialogów. Zwiefka wykonuje świetną robotę przedstawiając nam niezwykłą kobietę, która nie poddaje się upływowi czasu. Mimo sceptycyzmu jej rodziny i niektórych kolegów „trzeciego wieku”, którzy nie chcą się „pokazywać” (bo według nich starość powinna być ukrywana), Wirginia udowadnia, że życie może być długie, pełne niespodzianek i nowych tożsamości – także zawodowych – odkrywanych z biegiem czasu.Oglądając zwiastun, można odnieść wrażenie, że ten film dokumentalny wykorzystuje Vikę do opowiedzenia o życiu osób lgbtiaq+ w Polsce, i częściowo tak jest. Warszawa w filmie wygląda jak Berlin, a „strefy wolne od lgbt”, których kilka lat temu chciał PiS, wydają się na szczęście odległe. Prawdziwą bohaterką filmu jest jednak starość. Swoją cielesnością Vika uosabia nieoczekiwaną, ale nie groteskową witalność, a swoimi słowami bez retoryki i złudzeń zastanawia się nad czasem, który jej pozostał. Z tego punktu widzenia sekwencje nakręcone podczas koronawirusa nabierają szczególnego tragizmu, ponieważ pokazują Wirginię samą w domu z kotem, bez bezpośredniego kontaktu z młodymi ludźmi pod stroboskopowymi światłami dyskoteki. Jej dzieci nie akceptują faktu, że jest didżejką, i niechętnie odbierają jej telefony. Ta nowa „córka” dancingu po syrenach PRL-u ze slynnego filmu Agnieszki Smoczyńskiej naprawdę ma cechy heroiczne i tragiczne. Vika! jest dedykowany „naszym przyszłym jaźniom”. Wspaniała idea, że możemy stać się tym, kim chcemy, nawet za kilka lat. Życie jest piękne.

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.

„Miałam nadzieję, że będę miała lepsze możliwości na życie …“

Autorka: Nell Łach

Moja ciocia wyjechała z Polski w wieku 22 lat, pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Rozmawiałam z nią o jej doświadczeniach, nadziejach, ale także obawach związanych z emigracją do Niemiec.

P: Czy było Ci trudno podjąć decyzję o opuszczeniu swojego kraju?
O: W ogóle nie było mi trudno. Byłam młoda, nie miałam żadnych planów na przyszłość, właśnie skończyłam szkołę, i nie miałam pracy. Dlatego nie było to dla mnie problemem.

P: Jakie były największe trudności na początku?
O: Największą trudnością było właściwie porozumienie się w języku niemieckim. Było trudno na początku, mimo tego, że uczyłam się go w Polsce, w szkole. I oczywiście, że jeszcze inną trudnością było znalezienie pracy. Wiadomo, że to jest bardzo ciężko, jeżeli nie znasz dobrze języka.

P: Jakie miałaś nadzieje i życzenia, kiedy przeprowadziłaś się do Berlina?
O: Na pewno miałam nadzieję, że będę miała lepsze możliwości na życie, lepsze perspektywy i że znajdę dobrą pracę, jeżeli nauczę się języka. W Polsce były to późne lata dziewięćdziesiąte, a gospodarka dopiero zaczęła się podnosić po socjalizmie. Nie było jeszcze takich dobrych perspektyw dla młodych ludzi i wiele młodych osób mojej generacji wyjeżdżało za granicę, przede wszystkim do Niemiec albo do Anglii.

P: Czy te nadzieje i życzenia się spełniły?
O: Oczywiście, że się spełniły. Nauczyłam się języka, bo chodziłam na kurs niemieckiego, poznałam ludzi, którzy mi mogli też pomóc w znalezieniu pracy i znalazłam mieszkanie. Potem, żeby móc pracować i mieszkać tutaj oficjalnie, założyłam swoją firmę, pielęgnację stóp, i przez to mogłam podjąć pracę. Moje życie się wtedy już bardzo zmieniło.

P: Czy czasami żałujesz, że wyemigrowałaś?
O: Tak, czasami żałuję, ponieważ muszę powiedzieć, że jak jestem w Polsce, nie czuję się tak naprawdę Polką, bo ludzie mnie tak nie widzą. I jak jestem w Niemczech, to nie czuję się Niemką, bo tutaj się nie urodziłam. To nie jest proste, że tak powiem. I dużo ludzi mieszkających za granicą ma z tym problem, że są pomiędzy. Nie czują się ani za bardzo Polakami, ani Niemcami. A Niemką w ogóle nie, bardziej czuję się tutaj Polką. Przecież to są moje korzenie. I z wiekiem zauważyłam, że człowiek czuje się coraz więcej patriotą, tęskni za swoim krajem. I po drugie, nie pielęgnowałam znajomości i przez to straciłam oczywiście przyjaciół. Byłam daleko, więc nie jeździłam często do Polski.

P: Czy doświadczyłaś dyskryminacji w Niemczech jako Polka?
O: Tak, i to bardzo na początku, przede wszystkim jak jeszcze nie znałam języka. No i właściwie do dziś, nie jest to może takie bezpośrednie, ale czasami widzę, jak patrzą ludzie na mnie, bo wiadomo, że ten akcent polski słyszą. Przede wszystkim można to odczuć we wschodnich Niemczech.

P: Czy często odczuwasz tęsknotę za Polską?
O: Tak, tęsknię za Polską. Jak nie jestem już długo w Polsce, to tęsknię przede wszystkim za ludźmi, bo, mimo że Polska jest sąsiadem Niemiec, ludzie są inni, bardziej otwarci, szybko łapie się kontakt z ludźmi. Kocham Polskę, to jest mój kraj, tam się urodziłam i tam są moje korzenia.

P: Jak ważne jest dla ciebie zachowanie polskiej kultury i przekazanie jej swojej córce?
O: Bardzo ważne. Staram się często jeździć z moją córką do Polski. Ważne jest też dla mnie, żeby mówiła w języku polskim i mogła przekazać ten język na następne pokolenia.

P: A jak ty zachowujesz swoją kulturę?
O: Przede wszystkim przez polskie tradycje, na przykład święta i przez rozmowę w języku polskim.

P: Jakie są twoje nadzieje dla twojej córki, dla mojej siostry i dla mnie będących pierwszym pokoleniem w Niemczech?
O: Oczywiście moje nadzieje i życzenia są takie, żebyście miały dobre perspektywy na przyszłość, żebyście znalazły pracę, która was spełni i która będzie wam sprawiała przyjemność. Mimo tego, że polska gospodarka idzie w dobrym kierunku, z tego, co słyszę, start dla młodych ludzi jest wciąż dość ciężki. Sama tego doświadczyłam i wiem, jak to jest na początku. Dlatego życzę wam, młodym ludziom, żeby było wam łatwiej.

  • Nell o sobie: Urodziłam się w Berlinie jako dziecko dwojga Polaków, dlatego polska kultura i język są ważną częścią mojej tożsamości. Obecnie studiuję filologię polską i rosyjską, ponieważ fascynują mnie języki słowiańskie. Nauka języków obcych to moja pasja.
12. Dezember 2024 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą

Drodzy Czytelnicy!

Z radością zapraszamy Was na nową, trzecią już odsłonę naszego bloga studiujących polonistyki na tematy polsko-berlińskie! Nowa ekipa pana Conrada (Eryk, Maks, Nell, Sara, Simone), świeże spojrzenie i mnóstwo ciekawych aspektów – od wydarzeń kulturalnych przez życie codzienne w Berlinie aż po doświadczenia osobiste żyjących tutaj Polaków. Odpowiadamy na takie pytania, jak: kim lub czym jest Myśliwska? Czy kultura jeździ pociągiem? Co to ślůnsko gołdka?
Naszym celem jest tworzenie przestrzeni, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, a nasze teksty będą inspiracją, wsparciem i źródłem informacji.
Zajrzyjcie, czytajcie i podzielcie się swoimi myślami!

12. Dezember 2024 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą
Verschlagwortet mit ,

Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku

ile Polski jest w Berlinie?

Ten eksperymentalny blog, na którego natrafiłaś/-eś, narodził się w ramach prowadzonego przez Jana Conrada kursu języka polskiego w Instytucie Slawistyki i Hungarystyki na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie.

My – czyli Anja, Julia, Mihaela, Peter, Simone i Viktoryia – często myślimy o Wiśle, chociaż studiujemy nad Szprewą. Tu w Berlinie mieszka dużo Polek i Polaków1. Przywieźli oni ze sobą część polskiej kultury – ale czy jest ona widoczna? Aby się o tym dowiedzieć, zawiązujemy teraz sznurowadła i idziemy na misję odkrywczą – od najczęściej odwiedzanych ulic obok Wyspy Muzeów do najbardziej schowanych zaułków, od Biblioteki Państwowej w Berlinie do przytulnej księgarni na Neukölln, od stołówki na Unter den Linden do małych bistr, od popularnych festiwali filmowych do kina na dzielni.

Nasz blog nie jest jednak tradycyjnym przewodnikiem o polskiej kulturze nad Szprewą – raczej entuzjastyczną próbą podzielenia się doświadczeniami polskiej kultury poza normalnymi granicami. Być może dlatego, że tych granic nie ma.


Chodź z nami i bądź częścią naszej małej kropelki w morzu Polonii!

P.S.: Nasz blog jest otwartą platformą – zapraszamy do komentowania tekstów i uwag krytycznych.

13. Juli 2023 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2023 r.
Verschlagwortet mit ,

Za naszą i waszą wolność

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

Nigdy nie zapomnę, że polscy żołnierze, razem z innymi alianckim korpusami, wyzwolili moje rodzinne miasto, Bolonię, spod okupacji hitlerowskiej. Dniem wyzwolenia był 21 kwietnia 1945 r., cztery dni przed datą obchodzoną w całym kraju. W 1946 roku w Bolonii powstał polski cmentarz wojskowy, największy z czterech we Włoszech. Znajduje się on we wschodniej części miasta i mieści prawie 1500 grobów.

Nawet w dzielnicy Berlina, w której mieszkam, jest pomnik wojskowy poświęcony antyfaszystowskim Polakom. On jest w Volkspark Friedrichshain i został wzniesiony w 1972 roku, czyli w czasach NRD. Jego oficjalna nazwa zmieniała się z czasem. Od 1995 roku miejsce nosi nazwę Pomnik żołnierza polskiego i niemieckiego antyfaszysty, aby uwzględnić niemieckich bojowników ruchu oporu.

Pomnik zaprojektowany przez dwoje polskich artystów (Zofię Wolską i Tadeusza Łodzianę) oraz dwóch Niemców (Arnda Wittiga i Günthera Merkela) wygląda dziś jak jedno z wielu miejsc pamięci historycznej, których Berlin jest dramatycznie pełen. Mniej imponujący niż sowieckie pomniki, ten zabytek ze swoją flagą z brązu i pojedynczą figuratywną płaskorzeźbą – przedstawiającą trzech walczących – jest intymnym miejscem, które często odkrywa się podczas spaceru po parku.

W rzeczywistości, pięćdziesiąt lat temu był to ważny moment zbliżenia między (wschodnimi) Niemcami a Polską. Nie trwało to długo. Publikacja w 1977 r. powieści Hermanna Kanta Der Aufenthalt (po polsku Pobyt) przywróciła dawne napięcia z czasów drugiej wojny światowej. Kant, który służył w Wehrmachcie, był więźniem w Warszawie w latach 1945-1949. Mimo antyfaszystowskiej perspektywy, powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowiada w sposób niefiltrowany o dramacie jego uwięzienia – które było zresztą motywowane bezpodstawnym oskarżeniem o zabicie polskiego dziecka. W 1983 roku Frank Beyer, być może najważniejszy reżyser NRD, kręcił ekranizację książki z scenariuszem Wolfganga Kohlhaase oraz z Sylvestrem Grothem w roli głównej. Początkowo zgłoszony do konkursu na Berlinale, film został wycofany pod naciskiem rządu Jaruzelskiego, według którego narracja była antypolska. Der Aufenthalt do dziś uważany jest za jeden z najlepszych filmów wyprodukowanych przez DEFA.

Te napięcia znikają natychmiast po odkryciu pomnika w rogu parku zaludnionym przez rolkarzy. Poza gigantycznym granitowym napisem „Za naszą i waszą wolność”, będącym cytatem z czasów powstania listopadowego w XIX wieku, na tablicy pamiątkowej czytamy:

Pomnik ten wzniesiony został w 1972 r. przez rządy obu krajów dla uczczenia uznawanych wówczas oficjalnie bohaterów walki z narodowym socjalizmem. Dziś składamy tu hołd również tym, którzy walczyli i polegli jako żołnierze armii polskiego państwa podziemnego, alianckich sił zbrojnych i polskiego ruchu oporu, tym, którzy jako robotnicy przymusowi, więźniowie i jeńcy wojenni zostali wywiezieni i zamordowani oraz wszystkim antyfaszystom niemieckiego ruchu oporu, którzy poświecili życie wyzwoleniu spod narodowego socjalizmu – Berlin 1995

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.
12. Juli 2023 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2023 r.

Szaman w Berlinie

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

W Polsce lat 70. rozwinęło się tak zwane kino moralnego niepokoju. Filmy Zanussiego i Kieślowskiego stanowiły nowość, ponieważ krytykowały reżim w sposób pośredni, stawiając pytania etyczne w kontekście codzienności. W filmie Barwy ochronne (1976) Krzysztof Zanussi opisuje relacje władzy w świecie akademickim. Kontekst bukoliczny kolonii letniej kontrastuje z napięciem etycznym. Dzieło Krzysztofa Kieślowskiego Amator (1978) opowiada o kinofilii – wstawiając nawet całą scenę z wyżej wymienionego filmu Zanussiego – i jednocześnie pokazuje, że wolność słowa to tylko marzenie.

Andrzej Żuławski formalnie nie należał do tej grupy zaangażowanych filmowców, a jednak władze zablokowały zarówno premierę jego filmu Diabeł (1972), jak i realizację kolosu fantastycznonaukowego Na srebrnym globie, ekranizacji powieści Jerzego Żuławskiego. Ten wydany dopiero w 1988 roku film to dystopia, którą można interpretować na wiele sposobów. Nawet politycznie.

Do kolejnego projektu Żuławski udał się do Berlina Zachodniego wraz z francuską aktorką (Isabelle Adjani) i australijskim aktorem (Sam Neill). Opętanie to horror psychologiczny o kryzysie małżeństwa. Napisany wspólnie z Fredericem Tutenem, Possession (tak brzmi tytuł międzynarodowy) jest pełny niepokojących scen. W jednej z nich Adjani błąka się na stacji metra Platz der Luftbrücke, krzyczy i szaleje. Okazuje się również, że potworna istota stworzona przez Carlo Rambaldiego (renomowanego eksperta od efektów specjalnych, np. E.T.) mieszka na Kreuzbergu, rzut kamieniem od muru. To ośmiornicopodobne stworzenie uwodzi główną bohaterkę i popełnia liczne morderstwa. Opętanie to film, którego nie da się sklasyfikować.

Żuławski interesował się Berlinem jako miejscem tajemniczym, sceną zupełnie irracjonalnej opowieści. Podobnie jak w przypadku science fiction, reżyser bierze gatunek – bardzo modny wówczas horror – i przepisuje go w kluczu „szamańskim”. Nic nie ma sensu, ale historia wzbudza silne emocje.

Film brał udział w konkursie w Cannes w 1981 roku, czasie przełomowym w historii Polski. Wszyscy mówili o Solidarności. Andrzej Wajda zdobył Złotą Palmę za Człowieka z żelaza, film polityczny – nieoficjalną kontynuację Człowieka z marmuru (1976) – w którym wystąpił także Lech Wałęsa. Po czterdziestu latach Opętanie jest klasykiem, podczas gdy Człowiek z żelaza wydaje się jedynie schematycznym komentarzem do ówczesnej atmosfery. Rozedrgany i zdesperowany Berlin sfilmowany oczami polskiego reżysera przeżywającego kryzys ze swoim krajem do dziś robi wrażenie. Opętanie zdaje się chcieć pokazać nam za pomocą metafor prawdziwe oblicze podzielonego miasta i kraju, Polski, która wkrótce doświadczy koszmaru stanu wojennego. W Warszawie albo w Łodzi nie było już miejsca na kino „moralnego niepokoju”. Polska sztuka musiała znowu emigrować.

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.

Mała sawanna książek

Autor: Simone Aglan-Buttazzi

Istnieje kilka sposobów na uzyskanie dostępu do drukowanych polskich książek w Berlinie. Najlepszą opcją jest zawsze biblioteka, na przykład ta w Instytucie Slawistyki i Hungarystyki. Jeśli jednak człowiek ma ochotę na zakupy i chciałby uniknąć Internetu, to nie ma zbyt dużego wyboru. Punktem odniesienia pozostaje ➚buchbund w „Kreuzköllnie”, ale to nie jedyna księgarnia z tytułami po polsku.

Do 2022 roku można było znaleźć kilkanaście takich książek w Dussmannie, największym lokalnym centrum handlowym z produktami kulturalnymi. Na pierwszym piętrze, niedaleko księgarni anglojęzycznej, znajduje się dział poświęcony książkom importowanym. Takie tomy są przede wszystkim z Francji, Hiszpanii, Włoch i Rosji, a w osobnym pomieszczeniu jest dużo książek dla dzieci. Ostatnio Dussmann został całkowicie zreorganizowany i teraz niektóre rzeczy trudno znaleźć. Wśród nich wydaje się, że zniknęły książki w języku polskim. Jedyne języki słowiańskie, które pozostały, to rosyjski i ukraiński. Podręczniki językowe są zawsze dostępne, bardzo dobrze, ale to nie jest klasyczna lektura na relaks…

Doskonałą alternatywą do Dussmanna jest mały antykwariat w Neuköllnie, w pobliżu Boddinstrasse. Nazywa się Pequod Books. Na marginesie, to naturalnie cytat z Melvilla, czyli z powieści Moby Dick: kapitan Ahab podróżował na statku o tej samej nazwie. Właścicielem księgarni jest Álvaro, przyjazny bibliofil – oraz artysta wizualny – który wciąż wierzy w wolny przepływ kultury. Mimo inflacji jego używane książki mają nadal rozsądne ceny.

Gdy zbliżamy się do Pequod Books, widzimy dwa napisy na tablicy: „Books” (strzałka w stronę drzwi) i „No Books” (strzałka na zewnątrz). Fasadę zajmują graffiti ze zwierzętami sawanny: lew i gazela, żyrafa i zebra. Dlaczego sawanna, a nie morze ze statkiem? Bo graffiti są starsze niż księgarnia. Typowa berlińska sytuacja!

Wewnątrz znajdują się dwie sale pełne tomów. W pierwszej jest szereg regałów, których półki zawierają książki po hiszpańsku (kastylijsku), portugalsku, rumuńsku, szwedzku, duńsku, turecku, węgiersku, włosku… i oczywiście po polsku. Na krótkiej ścianie znajdują się książki w języku francuskim. Inna ściana oferuje wiele książek w języku angielskim. W drugiej sali są książki po niemiecku, podzielone na kategorie: literatura piękna, dziecięca, poezja, filozofia, psychologia, historia, krytyka literacka, socjologia, sztuka, kino.Cztery regały polskich książek w pierwszym pokoju nie są w ten sposób skategoryzowane – książki w nich stoją tylko w porządku alfabetycznym. “Mam około 80-100 używanych książek w języku polskim”, wyjaśnia Álvaro, “w tym jedną trzecią dla dzieci. Chociaż nie znam tego języka, dzięki Google Translate mogę wybrać, co kupuję. Podobnie jak w przypadku innych języków, w języku polskim oferuję tylko książki, które mi się podobają”. Można więc tu znaleźć powieść Faraon Bolesława Prusa w dwóch tomach (wydanie z 1954 roku), teksty Alice Munro oraz Eleny Ferrante (w tłumaczeniu), kilka komiksów Disneya (tłumaczone z włoskiego!), katalogi wystaw polskich, znane i mniej znane opowiadania sci-fi. Radosny chaos, tak bardzo, że Pequod mógłby się nazywać Babilonem. To idealne miejsce na zagubienie się wśród sawanny języków. Hic sunt leones… i polski ryczy z nimi.

  • Simone o sobie: Urodziłem się w Bolonii, gdzie pod koniec lat 90 studiowałem nauki o komunikacji społecznej i mediach. Mieszkam w Berlinie od 2006. Pracuję jako tłumacz na własny rachunek i poza polonistyką studiuję bibliotekoznawstwo. Dla mnie nie ma nic piękniejszego niż pójście do kina – na film polski.
9. Juli 2023 | Veröffentlicht von Simone Aglan-Buttazzi | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2023 r.

buch.bund – Polska literatura i towarzystwo w Berlinie

Autorka: Anja Wycisk

W Berlinie jest dużo Polek i Polaków i istnieje sporo spotkań towarzyskich oraz ofert kulinarnych i kulturalnych. Jak komuś brakuje polskiej kuchni, polskiego produktu albo rozmowy po polsku, są miejsca, żeby zaspokoić te potrzeby. 

W księgarni buch.bund nie tylko jest możliwość pogadać sobie po polsku, ale też można znaleźć najnowszą polską literaturę w środku Berlina. Niepozorny z zewnątrz sklep oprócz książek polskich mieści  też niemieckie i jest doskonałym miejscem dla berlińskich miłośników literatury. 

Poza ofertą literacką w sklepie jest też możliwość zamówienia książek z Polski. Jest także regał z książkami antykwarycznymi, więc czasami też bardziej specjalne życzenia książkowe tu będą spełniane. Na tyłach sklepu znajduje się mała kawiarnia, więc po przejrzeniu książek można sobie wygodnie wypić kawę na miejscu i poświęcić się swoim nowym książkom.

Sklep nie jest jednak popularny tylko jako księgarnia, ale przede wszystkim jako miejsce spotkania i wymiany kulturalnej. Przed pandemią regularnie się odbywały różne wydarzenia w buch.bund: Odczyty z polskimi autorami, dyskusje i prezentacje książek. Dla zainteresowanych osób niemówiących po polsku czasami była możliwość symultanego tłumaczenia przez słuchawki. Te wydarzenia nie bały się krytycznie zajmować wrażliwymi tematami – takimi jak na przykład pomnik polski, który ma powstać w Berlinie, albo polsko-żydowskie relacje. Czasami buch.bund wyprzedzał swój czas:

Ostatnie wydarzenie odbyło się w styczniu 2020 r. i prezentowało książkę “Poniemieckie” autorki Karoliny Kuszyk. Książka zajmuje się życiem Polaków, którzy się po drugiej wojnie światowej osiedlili na dawnych niemieckich ziemiach wschodnich. W Polsce “Poniemieckie” zostało wydane w roku 2019, tłumaczenie na język niemiecki ukazało się trzy lata później w październiku 2022 r., dostało się na listę bestsellerów tygodnika Der Spiegel i doczekała się wielu dobrych recenzji w niemieckich mediach.

Niestety od czasów pandemii nie było żadnych wydarzeń w buch.bundzie, ale miejmy nadzieję, że niedługo znowu wrócą. Do tego czasu możemy kupić najnowszą polską literaturę i nie musimy w tym celu przekraczać granicy niemiecko-polskiej, tylko tę do Neukölln.

buch.bund znajduję się niedaleko Maybachufer, w Sanderstraße 8 w Nord-Neukölln i gorąco polecam wizytę.

5. Juli 2023 | Veröffentlicht von Jan Conrad | Kein Kommentar »
Veröffentlicht unter Polska nad Sprewą, Teksty z 2023 r.